Zajtenberg Zajtenberg
312
BLOG

Nowa odsłona Twin Peaks

Zajtenberg Zajtenberg Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Czekałem 25 lat i jeszcze 2 i pół roku.

Właśnie wczoraj miały pojawić się w HBO dwa nowe odcinki „Twin Peaks”. Najpierw zrobiłem szybki przegląd, kto z moich znajomych ma HBO i nie miałby nic przeciwko temu, żeby zając mu dwie godziny życia. Jak już znalazłem i zacząłem się dogadywać, żeby zarejestrował te dwie godziny – bo siedzieć u niego od 22:00 do północy to jednak już nie chciałem prosić. No i jak zaczął sprawdzać, to okazało się że ma w swojej telewizji cztery odcinki w HBO GO. „Wpadaj kiedy chcesz!”. No to skorzystałem z zaproszenia i obejrzałem dwa. Dwa następne zostały na kolejne odwiedziny.

Spytacie pewnie „No i jak?” Odpowiem tak: mojej żonie się podobało, a to już coś. Tym bardziej, że nie była fanką oryginalnego „Twin Peaks” sprzed ćwierćwieku. Podobał się jej nastrój i zarysowane historie kryminalne. Sam miałem oczywiście bardzo wysokie oczekiwania wobec nowej produkcji, jak to typowy fan serialu. A fan albo łaskawie przyjmie dzieło mistrza, przymykając czasem oko, albo odrzuci z oburzeniem, gdy oczy trzeba będzie za często przymykać. Trzeba wam drodzy blogonauci wiedzieć, że na przykład kinowe „Ogniu krocz za mną” przyjąłem entuzjastycznie. W odróżnieniu od ówczesnej krytyki i widzów w Cannes :). OK, powtórzmy więc pytanie „No i jak?”

Na początek co mi się zdecydowanie nie podobało: Przede wszystkim Laura Palmer się zestarzała. A przecież nie żyje! No chyba, że scenarzyści jakoś wyjaśnią chęć do sięgnięcia po Sheryl Lee. Można było znaleźć inną aktorkę – podobną do „oryginalnej” Laury, albo wręcz wkleić komputerowo twarz sprzed lat. Po drugie dłużyzny. Rozumiem, że nastrój jest nastrojem, ale wycięcie po 10 minut z obu odcinków nie przyniosłoby straty. Moim zdaniem.

Teraz pozytywy. Oglądnąłem oba odcinki z dużą przyjemnością. Brakuje im co prawda precyzji „Mulholland Drive” i „Blue Velvet”, ale może fabuła jeszcze się wyklaruje. Może to być trudne zadanie, bo publika serialowa jest przyzwyczajona, że zdawałoby się przypadkowo wiszący na ścianie plakat z pierwszej części będzie grał rolę w piątej, a potem w ostatniej to w ogóle już będzie kluczowy. Nie wiem czy Lyncha stać na taką dyscyplinę. W każdym razie klimat niesamowitości jest zaserwowany bez specjalnych oporów i kombinacji. Wiem, że są tacy, co tego nie lubią, ale ja akurat nie mam nic przeciwko.

Ten serial – no, dwie pierwsze części – ma zdecydowanego głównego bohatera. Spodziewałem się, że agent Cooper wyjdzie po dwudziestu paru latach z więzienia, bo będąc opanowanym przez Boba, pewnie zabił Annie. Jest złamanym człowiekiem, gdzieś przepadła jego kariera w FBI, więc na nowo układa sobie życie, kierując swe kroki do miasteczka Twin Peaks. Frost i Lynch poszli inną drogą i... bardzo dobrze. Ich pomysł na Cooopera jest zdecydowanie lepszy i robi mocne wrażenie. Rola Kyle MacLachlan’a jest dużym atutem produkcji.

Tytułowe miasteczko na razie pojawia się rzadko. Ale jak kamera już tam zajrzy, to fajnie jest spotkać starych znajomych. Czułem się jak na spotkaniu klasowym: „tyle lat minęło, a oni prawie wcale się nie zmienili”. W tłumaczeniu na bardziej uczciwy język brzmi to: „pomimo, że się zmienili, to wszystkich poznałem”. Spodziewam się, że akcja porozpoczynana w najrozmaitszych miejscach w końcu zwróci swe kroki do uśpionego na razie Twin Peaks. I wtedy zacznie się prawdziwa jazda.

Podsumowując – jako fan serii mówię: nie jest źle. Z nadzieją wypatruję kolejnych odcinków.

Zajtenberg
O mnie Zajtenberg

Amator muzyki "młodzieżowej" i fizyki. Obie te rzeczy wspominam na blogu, choć interesuję się i wieloma innymi. Tematycznie: | Spis notek z fizyki | Notki o mechanice kwantowej | Do ściągnięcia: | Wypiski o fizyce (pdf) | Historia The Beatles (pdf)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura